14 grudnia 2014

Pan Niedźwiedź

Siedzimy sobie po południu, mój Syn z poważną miną przyszedł do mnie i oznajmia: Mamo, poproszę o koszulę.
Ja zdziwiona - teraz? do czego Ci potrzebna?
Syn: Jestem teraz panem Markiem Niedźwiedziem
tak, tak tym z Trójki;) Jako, że u nas jedyne i słuszne radio to Trójka, Futzrątko jest zachwycone piosenką Idą Święta i widział teledysk i tam Pan Marek jest w koszuli:DD
Kiedy zapuści wąsy, tego jeszcze nie wiem:)

Dla tych co nie widzieli:)
Karp 2014

Małe wprawki i rozprawki

Jak juz mam maszynę do szycia to mam wielką ochotę szyc - tylko przed swiętami czasu mało niestety. Tydzien temu razem z Mężem biegalismy i na tą okazję uszyłam dwa kominy dresowe, cieplutkie - moja szyja takie lubi:) Nasz Najmłodszy też sobie zażyczył tylko nie mogłam zrobić mu od razu - bo wybrał nie te materiały, na których sporządziłam wykrój:)) i uszyłam mu wczoraj - trochę za szeroki, bo kręcił się jak mierzyłam mu głowę:/ no i chyba poprawie mu bo trochę odstaje.
Ale, ale żebym nie miała za łatwo - zawsze wybieram sobie ambitne cele - pinterest mi nie pomaga, ani ogladanie pięknych rzeczy - postanowiłam nauczyc się szyc nie tylko prosto - ale też różne zawijasy i tak sobie pomyslalam - majac materiały, że uszyje ślimaki bliźniaki dla Bliźniaków, w głowie jawiły mi sie piekne slimaki jakie widziałam na zywo na kiermaszu (tak Kasiu, Twoje:D ), moje są trochę krzywe, jeszcze płaskie - czy je oddam, nie wiem, troche się wstydzę, ale na szczęscie mój Syn juz się nimi opiekuje:D. Fajnie się szyje zakrętasy, trzeba być uważnym, ale strasznie mi się podobało, że maszyna robi to co ja chcę, nawet jeśli trochę  krzywo:) Marzy mi się jeszcze uszycie lalki dla Chrześniaczki, ale to chyba trochę trudniejsze, ale myslę o tym:) nawet wstępnie namalowałam na materiale wszytsko:) zobaczymy zobaczymy:) (zdjęcia ślimakow przy lepszym swietle i jak skonczę;) )

Tak sobie szyjąc, czytając różne wpisy, myslę o Świętach, że cały rok przynajmniej u nas się te Święta przywołuje, ja myślę co by dla każdego kupić, zapisuje sobie jesli mi pomysl wpadnie w lipcu, zebym nie zapomniała:). I co roku u Babci zawsze się mówi dorosłym prezentów nie robimy, a i tak zawsze każdy coś dostaje (napiszę jeszcze o kapciach któregoś razu;) ), bo w głębi duszy przecież każdy z nas jest dzieckiem i lubi te odpakowywanie i patrzenie jaka to niespodzianka czeka:) Ja lubię robić prezenty, chociaż wiadomo - finansowo różnie to wygląda - jak się ma sporo osób do obdarowania, dlatego staram sie zrobić cos od siebie. Rok temu we wrzesniu nastawiłam taką specjalna nalewkę bożonarodzeniową:) przelalałam w butelki i rozdałam:) a to jakies kolczyki, korale, cos od siebie.
Trochę też zastanawia mnie fakt dawania pieniędzy przed świętami - macie kupcie coś od nas - niby fajne, bo nie będzie sytuacji typu "nietrafiony prezent", ale z drugiej strony prezenty wg mnie są po to zeby pomyslec trochę o obdarowywanej osobie, co lubi, jaka jest, co by się jej spodobało, a dając prezent idziemy na wieeelką łatwiznę, prawda? to nie jest zgodne z moją ideą świąt, może jestem dziwna?

5 grudnia 2014

Maszyna ciagle ma swoje tajemnice

I znów udało się wygenerować trochę czasu - więc znów szyłam linię prostą (miałabyc jakas torba na zakupy - zostało mi tylko juz wykonczenie idealna nie jest, ale nastepna bedzie lepsza) aż ktoregoś popłudnia mój prywatny syn oznajmił, że chce mieć krawat - Mamo uszyj mi krawat  - usłyszałam, więc mama w te pędy do internetu i udało mi się znależć wykrój i przepis na krawat. Zawzięłam się i uszyłam krawat granatowy w gwiazdki:)) udało mi się. A pozniej jak Monsz zerknął na krawat, pomyslał, pomyslał i dał mi do naprawy swoje spodnie służbowe. Pomyslałam hmm linie proste - zszyje jakas dziure a tu się okazało, ze cały zamek do zmiany i Monsz oczekuje ode mnie wszycia (nawet sam zamek juz sobie kupił). To moje początki szyciowe a tu takie zadanie, wyprułam i wszyłam zamek - udało się. Nawet pochwałę od Menża dostałam, że spodziewał się gorzej:)). A mi nawet wyszło - no może nie jakoś profesjonalnie - ale równo (no dobra prawie - bo w pewnym momencie przyszedł Syn i się zapytał gdzie leży jakaś zabawka i wtedy mi na szpileczce podskoczyła stopka i ciut jest zakręt). Podołałam zadaniu i jestem zadowolona - moze faktycznie cos jest w tych gienach:))

 a co do nawlekania, bębenków i lekcji Babci to nie pamiętam i coś mi się kojarzy za razem (ten pedał szczególnie,że korzystałam), ale może robiliśmy wtedy głupie miny do siebie z J., albo myślami juz gdzieś byłam przy Jabłonce albo Gruszy:))) albo w innej bazie - i głupi to teraz człowiek ze sie nie uczył od Doswiadczonej Babci:/.

28 listopada 2014

Przygody maszyną ciag dalszy

Następnego dnia w piątek 10.10 miałam trochę czasu znów - więc poszłam za ciosem - nawlekanie nie sprawiło mi już trudu wielkiego - udało się w jakieś 30min. Wyjęłam sobie kawałek materiału i szyłam różnymi ściegami, świetnie, szybko mi szło. Ścieg A, ścieg B, długość taka, długość owaka. Idąc dalej za ciosem drugi rządek i kolejne literki ściegów (mam ich 33 wiec trochę możliwości jest:) ), w myslach mam juz przed oczami torby, sukienki, spodnie, bluzki, które sobie bym uszyła - no bo przeciez jakos daję radę. Szyję sobie spokojnie i nagle coś trach, bum, no tak nie opuściłam stopki.... nici na bębenku koszmarnie się zaplątały... z 30 min je wyciągałam... marzenia się rozwiały...

17 października 2014

Bo od czegoś trzeba zacząć... cz.1

Cały dzień nie mogłam się skupić, czy jak zajadę po pracy to będzie na mnie czekała, czy kupić czy nie kupić, czy podołam, czy się nie znudzę, czy umiejętność do szycia dziedziczy się po dziadkach? jak ją przemycę do domu po cichu bez zbędnych pytań?
I taka zamyślona, rozproszona zostawiłam w pracy szalik by pojechać bo sławną Silverkę... Tak kupiłam maszynę do szycia... wpiękny październikowy czwartek. Ale w tajemnicy, wykombinowałam ze wstawię do piwnicy na początek:) do domu przyniosłam ją dopiero drugiego dnia:) gdzie w samotności wyjełam ja, pogłaskałam, poczytałam instrukcję i schowałam... Następne zapoznanie było wieczorem, gdy dziecko spało, a Monsz był w pracy.
Wyjęłam, ustawiłam, wzięłam instrukcję i próbowałam nawlec nici, hmm prosto popatrzyłam na obrazki i zaczęłam nawlekać... To było takie proste, że zeszło mi ze dwie godziny, sama instrukcja papierowa nie wystarczyła do tego brakowało mi jednego metalowego oczka!!! na rysunku jest namalowane, wszędzie jest a u mnie brak, wystraszyłam się, że będe musiała oddać całą maszynę, że zawsze tak muszę trafić, że coś nie działa, że nie poszyję bo będę czekać na gwarancję miesiącami... z pomocą przyszedł mi filmik na yt, okazało się, ze pokrętło po prawej stronie sprawia, że oczko wydostaje się na powierzchnie z wnętrza maszyny! ulżyło mi, jak założyłam górną nitkę to zaczęła się walka z dolną... tu ma się obracać zgodnie ze wskazówkami zegara a tu nie, to było skomplikowane! Ale nic mnie nie zrażały porażki, walczyłam do końca i po 12 w nocy udało mi się przeszyć pół cm materiału! W nocy nawet najcichsza maszyna łomocze, więc wszystko ładnie pościągałam rozłożyłam i schowałam do kartonika...

Wszystko na pewno brzmi śmiesznie dla kogoś, kto się zna na szyciu, a dla mnie nawleczenie nitki było sporym osiągnięciem:)))

2 września 2014

Aniołki dla Bliźniaków

Urodzinowe Aniołki dla Bliźniaków - Dziewczynki i Chłopca. Pomysł nie mój (zaczerpnięty z sieci), za to wykrój rysowałam sama, no i oczywiście uszyłam sama:)



Kompozycja zdjęcia mój Futrzaczek:)
Tu też - w tle jego ulubiona książka:))

31 sierpnia 2014

Stres przedszkolny i teatry


Stres przedszkolny... tylko kto ma większy mama, czy dziecko...

Tak mój Duży Syn idzie do przedszkola - będzie Fasolką:) jestem w stresie, czemu?? sama nie wiem, rodzice chyba już tak mają...

A ostatnio bawiliśmy się tak:



Z patyczków do lodów, wydrukowanych, pokolorowanych, wyciętych postaci ze Świnki Peppy powstał teatrzyk:) Super zabawa - Futrzątko z Mama kolorowało, przyklejało:)


Aktorzy na scenie:)

27 lipca 2014

27 czerwca 2014

Bajkowo

 Jako, że moje Futerko bardzo bajkę o Czerwonym Kapturku, postanowiłam uszyć głównych bohaterów z filcu. Trafiłam w dziesiątkę:) teraz opowiadamy bajkę z jeszcze większa częstotliwością:).
Czerwony Kapturek idzie do domku Babci
'Dokąd zmierzasz dziewczynko?' - " Nie mogę Ci powiedzieć, że idę do Babci"

 Babcia czeka na Wnuczkę
Szybszy jednak był Wilk, który zajął się Babcią
Czerwony Kapturek idzie do Babci
Leśniczy (u nas Dziadek)  zajął się Wilkiem
i wszyscy żyli długo i szczęśliwie:))

9 kwietnia 2014

Bransoletka, a raczej bronzoletka


Druga bransoletka  z przepisu ze stronki Addicted to crafts łatwa i przyjemna. Druga wyszła mi znacznie lepiej, bo miałam cieńsze druty. Pierwszą robiłam na 4,5 a drugie na 3,5.

Pierwszą można znaleźć na Futrzakach od kuchni.

8 kwietnia 2014

Druciany komin

Druciany komin powstał, bo się Kozica rozdrutowała: wymęczyła jedną bransoletkę, a potem śmignęła drugą, poźniej jeszcze powstała jedna za mała mitenka (pomimo dłoni o rozmiarze 6 - 6,5) a na końcu komin:)
A nawet pokusiłam się o trzy warkoczyki:) jeszcze w grudniu ubiegłego roku nie podejrzewałabym się o coś takiego - ja i druty? to połączenie się nigdy nie uda - a jednak:). Idealny nie jest, ale mój cieplutki:)
Wniosek: trzeba próbować!:)
Zrobiony został z wełny Merino Gold Batik (skład 30% wełna 70% akryl).


Futrzaki kombinują

Skład Futrzaków:
  • Mama - Kozica ciagle ma pomysły, czasem lepsze, czasem gorsze, czasu jej brakuje na wszystko:) Lubi: filc, koraliki, plątanie nitek, ostatnio druty, próbować nowych technik
  • Małe Futrzątko - pomaga Mamie we wszystkim, specjalizacja (na razie): farby, plątanie nitek*, rozrzucanie koralików, dobieranie kolorów
  • Kocur vel. Monsz - sceptyczne oko na wszystkie spontaniczne akcje Kozicy, wiadro zimnej wody lub machnięcie ręką:)
*plącze inaczej niż  mama